piątek, 20 kwietnia 2012

Dziękuję

Dziękuję Ci, Dziadku za zaszczepienie mi zamiłowania do mechaniki, dłubania, rozkręcania, budowania i kombinowania. Dziękuję też, że wbrew swojej woli podrzuciłeś mi bakcyla na motocykle. Heh, ale skąd mogłeś wiedzieć, że małoletni gówniarz tak doskonale zapamięta historie podróży motocyklowych i po latach obudzi to w nim chęć tworzenia podobnych. 
Zbierało się kilka par przyjaciół, udających się nad morze. Ty z Babcią na WFMie, koledzy mieli WSKi, SHLki, jeden bardziej dziany woził się MZ "Jaskółką". Wy jechaliście na przedzie, bo zamontowałeś żarówkę z instalki 12V i w nocy widziałeś najdalej. Wszelkie awarie tych złomów, poszukiwania noclegów i wesołe zakończenia, zacieśniające przyjaźnie. Romantyzm tych samych historii opowiadanych przez Babcię musiał dać wybuchową mieszankę (z opóźnionym zapłonem) w mojej głowie.

Historie z czasów wojny, jak wyświetlałeś filmy na froncie, uczyłeś się jeździć autem przy pomocy wielkiego ZISa i jak zakopałeś w błocie Willysa, bo zamiast dojechać do wioski obok normalną drogą (acz naokoło), Ty olałeś system i spróbowałeś trawersować przez podmokłą łąkę. Albo jak Twój kumpel uratował się z opresji, gdy Niemcy zrobili obławę na polską bazę w jakiejś posiadłości, a ten uciekł postrzelony na przecinaku BMW. Ekspresowe naprawy silników, o których nie miałeś zielonego pojęcia, ale przełożonych to nie interesowało (za to interesowało ich posadzenie Cię przed sądem polowym za nie wykonywanie rozkazu "Napraw to w 15 minut"). Nie zapomnę tego. Nigdy też nie zapomnę historii niebezpiecznego powrotu z Drezna do Poznania w dniu zakończenia wojny ze zdobycznym MANem z wielkim generatorem diesla na pace przez górskie serpentyny, przypominającego do złudzenia film Cena strachu z 1953. 

Jestem szczęśliwy, że spotkałem takiego gościa jak Ty w swoim życiu. Bądź spokojny, będę uważał na MZcie. Wiem, że dziś jazda motocyklem to sport ekstremalny, że kiedyś nie było tylu aut na ulicach. 
Nie wierzę w życie po życiu, ale jeśli istnieje takie coś, to wiedz, że jeszcze kiedyś pośmigamy takie trasy, że "WFMka nad morze" będzie nam papcie czyścić.

Filip

1 komentarz:

  1. jest szanowny Dziadek, pora na następne wpisy o papieskich dzieciach

    OdpowiedzUsuń

Jeno się podpisz, człowieniu!