Dziękuję Ci, Dziadku za zaszczepienie mi zamiłowania do mechaniki, dłubania, rozkręcania, budowania i kombinowania. Dziękuję też, że wbrew swojej woli podrzuciłeś mi bakcyla na motocykle. Heh, ale skąd mogłeś wiedzieć, że małoletni gówniarz tak doskonale zapamięta historie podróży motocyklowych i po latach obudzi to w nim chęć tworzenia podobnych.
Zbierało się kilka par przyjaciół, udających się nad morze. Ty z Babcią na WFMie, koledzy mieli WSKi, SHLki, jeden bardziej dziany woził się MZ "Jaskółką". Wy jechaliście na przedzie, bo zamontowałeś żarówkę z instalki 12V i w nocy widziałeś najdalej. Wszelkie awarie tych złomów, poszukiwania noclegów i wesołe zakończenia, zacieśniające przyjaźnie. Romantyzm tych samych historii opowiadanych przez Babcię musiał dać wybuchową mieszankę (z opóźnionym zapłonem) w mojej głowie.
Historie z czasów wojny, jak wyświetlałeś filmy na froncie, uczyłeś się jeździć autem przy pomocy wielkiego ZISa i jak zakopałeś w błocie Willysa, bo zamiast dojechać do wioski obok normalną drogą (acz naokoło), Ty olałeś system i spróbowałeś trawersować przez podmokłą łąkę. Albo jak Twój kumpel uratował się z opresji, gdy Niemcy zrobili obławę na polską bazę w jakiejś posiadłości, a ten uciekł postrzelony na przecinaku BMW. Ekspresowe naprawy silników, o których nie miałeś zielonego pojęcia, ale przełożonych to nie interesowało (za to interesowało ich posadzenie Cię przed sądem polowym za nie wykonywanie rozkazu "Napraw to w 15 minut"). Nie zapomnę tego. Nigdy też nie zapomnę historii niebezpiecznego powrotu z Drezna do Poznania w dniu zakończenia wojny ze zdobycznym MANem z wielkim generatorem diesla na pace przez górskie serpentyny, przypominającego do złudzenia film Cena strachu z 1953.
Jestem szczęśliwy, że spotkałem takiego gościa jak Ty w swoim życiu. Bądź spokojny, będę uważał na MZcie. Wiem, że dziś jazda motocyklem to sport ekstremalny, że kiedyś nie było tylu aut na ulicach.
Nie wierzę w życie po życiu, ale jeśli istnieje takie coś, to wiedz, że jeszcze kiedyś pośmigamy takie trasy, że "WFMka nad morze" będzie nam papcie czyścić.
Filip
jest szanowny Dziadek, pora na następne wpisy o papieskich dzieciach
OdpowiedzUsuń